Każdego roku w połowie wakacji Marki goszczą miłośników ekstremalnej jazdy na rowerze. Już w najbliższą sobotę odbędzie się kolejna edycja Memoriału Bercika, czyli wyścigu MTB o puchar Burmistrza Miasta Marki.
Głównym założeniem tej imprezy sportowej jest popularyzacja kolarstwa i turystyki rowerowej w Markach, promowanie regionalnych szlaków rowerowych oraz zdrowego trybu życia, aktywnego wypoczynku i rekreacji.
Jednak najważniejszym celem wyścigu jest wspomnienie o Berciku. Hubert Manteuffel, zwany przez bliskich „Bercikiem”, kochał rower, startował w wielu maratonach MTB, również w zawodach Pucharu Mazowsza. Zawsze pomocny, uprzejmy, przyjacielski, przepełniony radością i pasją do dwóch kółek. Jednym z jego marzeń było zorganizowanie maratonu MTB na terenie miasta w którym mieszkał. Niestety te plany pokrzyżowała jego nagła śmierć w wieku 29 lat. Od 2007 przyjaciele Huberta wraz z wieloma innymi mieszkańcami Marek organizują to rowerowe wydarzenie.
Uczestnicy wyścigu bardzo chwalą marecką trasę, jako jedną z najciekawszych, ale też najtrudniejszych na Mazowszu. Zawodnicy będą konkurowali na dwóch dystansach. Trasa standard liczy 17 kilometrów, natomiast trasa sport to aż 51 kilometrów leśnych, krętych ścieżek.
Mimo tego, że pokonanie dystansu wymaga nie lada umiejętności i siły od lat w zawodach bierze udział spora grupa kobiet. Ponieważ ja rowerem potrafię wyłącznie jechać po drodze prostej jak stół, postanowiłam zadać im kilka pytań. Moimi gościniami są Natalia Dobrzyńska, Karolina Chojecka, Magdalena Bielecka i Karolina Matusik – tegoroczne uczestniczki wyścigu.
BS: – Co spowodowało, że rower stał się Twoją pasją i bierzesz udział w zawodach amatorskich?
Natalia Dobrzyńska: – Gdy miałam 4 lata mój tata zabierał mnie na zawody typu Poland bike, Mazowia czy podobne. Bardzo mi się to spodobało, jeździliśmy coraz więcej na zawody, ja podrosłam i już mogłam jeździć na dystans fun. Nie wygrywałam wszystkiego, ale nie załamywałam się tym. Człowiek uczy się na błędach, każde kolejne zawody były mocniejsze, przyjeżdżało więcej osób, ale ja się nie poddawałam. Od tego momentu zrozumiałam, że jazda na rowerze to moja pasja. Teraz też jeżdżę na zawody, ale mniej, ponieważ ścigam się na Pucharach Polski. Niemniej sentyment do zawodów lokalnych jest, fajnie tak pojechać na coś innego i taka jest właśnie moja historia.
BS: – Co skłoniło Cię do udziału akurat w Berciku?
Karolina Chojecka: – Pierwszy raz w Memoriale Bercika wystartowałam dokładnie 10 lat temu, wtedy miałam debiut jako najmłodsza uczestniczka. Zawody te bardzo mi się spodobały, zarówno trasę jak i samą organizację oceniam bardzo wysoko. Dodatkowo panująca atmosfera jest niesamowita!
Bardzo lubię wracać tu co roku. Zawsze wiem, że ostatnia sobota lipca to Bercik i nic na ten dzień nie planuję, bo to mój must have całego roku kolarskiego!
BS: – Jakie emocje towarzyszą startom w zawodach takich, jak Bercik?
Magdalena Bielecka: – Bercik to wymagający wyścig. Po przejechaniu go po raz pierwszy, totalnie amatorsko, nie uczestnicząc w wyścigu powiedziałam: nigdy więcej. Ale kobieta ponoć zmienną jest i w tym roku wystartuję w tych zawodach szósty raz. Atmosfera niepewności przed startem – czy ja wytrzymam, czy sprzęt nie nawali; stresu – tętno idzie momentalnie do góry, jak tylko zaczyna się odliczanie, do tego bardzo częste wizyty w toalecie (większość znajomych mi kolarzy ma podobne objawy); adrenalina w trakcie, myśli w głowie typu: po co ja to robię, powinnam leżeć i pachnieć, a nie taplać się w błocie czy przebijać przez tumany kurzu i euforia po przejechaniu linii mety. Wszystko to sprawia, że chce się więcej i jeszcze trudniej.
BS: Dlaczego warto brać udział w zawodach amatorskich?
Magdalena Bielecka: – Przed pierwszymi w życiu zawodami, które miały miejsce właśnie w Markach, chciałam sprawdzić czy dam radę i w jakim czasie będę w stanie je ukończyć. Czy ta bajka to moja bajka? Okazało się, że dałam radę, zmieściłam się w założonym przez siebie limicie czasowym i ta bajka trwa już 7 lat. Przy kolejnych zawodach doszło nie tylko poznawanie nowych miejsc, ale przede wszystkim ludzi, za którymi się tęskni, chce się ich zobaczyć, porozmawiać, pośmiać, powspominać. Obecnie zawody i ogólnie jazda na rowerze to już mój i męża sposób na życie. Nasz świat to rowery, wyścigi, wylany pot i radość, że można i się chce.
W wyścigu biorą udział nie tylko „stare rowerowe wyjadaczki” 😉 Każdego roku nowe dziewczyny postanawiają zmierzyć się z tą trasą. Jedną z nich jest Karolina M.
BS: – Jak to się stało, że postanowiłaś wziąć udział w tegorocznej edycji Bercika?
Karolina Matusik: – Nigdy nie brałam udziału w wyścigu rowerowym, ale postanowiłam sprobowac, nie tylko ze względu na to, ze na rowerze czuje się jak ryba w wodzie, ale również dlatego, ze jest to impreza lokalna, ‚nasza’, marecka, a swoje trzeba wspierać 🙂
Dziękuję za Wasze opowieści. Do zobaczenia w sobotę!
Autorka artykułu: Beata Sawoń